Natalia


Świadectwo Natalii

Wszyscy jesteśmy już od pewnego czasu w oazie i wiemy, co nieco o kerygmacie - Bóg nas kocha miłością bezgraniczną, ale jesteśmy grzeszni, lecz Jezus już nas zbawił, dlatego powinniśmy wyznać Go swoim Panem i Zbawicielem. Ale to wszystko zależy od nas - czy przyjmiemy ta łaskę, czy też odejdziemy na bok z myślą, że jeszcze nie teraz, że nie jesteśmy na to gotowi. I właśnie wtedy przemawia przez nas nasz egoizm. A przecież wszystko, co czyni, robimy na chwałę Pana.


Tak, więc pewnego dnia (a był to pamiętny czas, bo pierwszy dzień moich rekolekcji w Tylmanowej) dowiedziałam się, że Bóg mnie kocha. Nie nas, jako pewną grupkę ludzi, ale mnie i Ciebie, jako osobę pojedynczą. Każdy z nas jest dla Jezusa kimś wyjątkowym i niepowtarzalnym, dlatego nie porównuje nas ze sobą.
Kiedyś wydawało mi się, że tak nie jest. Byłam cichą osobą, która nie wiedziała, czego chce od życia. Często schodziłam na złe ścieżki. Bywało tak, ze nie chodziłam do kościoła, bo nie miało to dla mnie najmniejszego sensu. Po co modlić się do kogoś, kogo nie widzimy i nie czujemy? To pytanie zawsze było ze mną. Nie rozumiałam tego, że Ktoś może mnie kochać bezgranicznie i bezinteresownie - taką, jaka jestem.
Aż w końcu zaczęłam uczestniczyć w spotkaniach oazy w mojej parafii. Po kilku miesiącach moje życie zmieniło się na lepsze - ale to był dopiero początek moich przemian życiowych.
Pochodzę z rodziny katolickiej, ale w sumie to nikt nie uczył mnie modlić się. Nie chodzi mi o klepanie modlitw typu "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Maryjo". Nikt nie uczył mnie, w jaki sposób modlić się tak naprawdę do Boga, swoimi słowami. Dziękować Mu za każdy dzień, który przeżyłam, za wszystkie dobre i złe chwile.
Wiara pomagała mi wyzbyć się żalu, jaki miałam do taty. Mój tata nie należy do najlepszych ojców. Mogę powiedzieć, że w większości życia nienawidziłam go za to, ze pije; | Często wstydziłam się tego, że mam takiego ojca ( i nie wiem czy dalej tak nie jest...).
Po tych dwóch latach zrozumiałam, że nie każdy ma życie usłane różami. Nauczyłam się, że życie należy przyjmować takim, jakie jest. Każdy z nas ma przecież swój krzyż, który musi dźwigać. Być może moim krzyżem jest nałóg mojego taty. Bóg wie, ze poradzę sobie z tym problemem, że jestem silna i nie poddam się.
Czwartego dnia oazy letniej mieliśmy możliwość wyznać Jezusa swoim Panem i Zbawicielem, zawierzyć Mu swoje troski, smutki, ale również wszystko to, co daje nam radość i sprawia, że jesteśmy szczęśliwi.
W moim sercu często gościł smutek - nie pamiętam czy kiedykolwiek wcześniej uśmiechałam się tak często, jak po wstąpieniu do wspólnoty oazowej
Szczerze mówiąc wahałam się nad tym, czy wyznać Jezusa, jako swojego Pana i Zbawiciela. Wiem, ze cierpiał za nasze grzechy. Kocha nas miłością bezgraniczną, bezinteresowną i za to powinniśmy Mu dziękować, ale.. coś mnie powstrzymywało przed tym wyznaniem.
Pamiętam, że podczas Namiotu Spotkania dostaliśmy pewien fragment z Pisma Świętego i jedno zdanie szczególnie do mnie przemówiło :

"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię."
Ewangelia św. Mateusza 11; 28

W dużej mierze przyczyniła się do tego również a. Klaudia. Opowiedziałam jej o sowich problemach - o nałogu taty, o bracie, który jest na skraju, aby wkroczyć w grono ateistów. Ciężko było mi o tym mówić, ale ciesz się, że mogłam się komuś wyżalić Komuś, kto rozumie moje uczucia

Chwała Panu!


Powrót

 
ZEGAR
 
Co sądzicie o naszej nowej stronie?
Na to czekałem
Super
Może być
Kiepsko

Cytat tygodnia
 
Człowiek, który dziękuje, przybiera postawę bezinteresowną, postawę miłości.

Franciszek Blachnicki

 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja